czwartek, 3 kwietnia 2008

Nara 04.10.2007

W czwartek wybraliśmy się do Nary, drugiej historycznej stolicy Japonii. Na dworcu w Kyoto należy przejść na peron linii Nara Line – pociąg jedzie ok. 45 min. – jako, że jest to pociąg należący do JR ważne są Japan Rail Passy (normalnie bilet kosztuje 690 jenów). W Narze zaraz obok stacji kolejowej znajduje się punkt informacji w którym tradycyjnie warto zaopatrzyć się w mapkę z zaznaczonymi atrakcjami turystycznymi.

Na teren kompleksu budynków i świątyń w Narze można przejść od dworca na piechotę przez miasto, zajmuje to ok. 20 zanim dojdzie się do pierwszych świątyń. Nara nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia – wiele obiektów było zamkniętych dla zwiedzających (w tym świątynia Kofukuji) a wszędzie było pełno wycieczek szkolnych i grupowych (przeważnie Chińczyków). W takiej atmosferze nawet początkowo odechciało się nam zwiedzać i żałowaliśmy, że nie wybraliśmy się do pierwszej nieformalnej stolicy Japonii - Asuki:)

Niemniej pomaszerowaliśmy dalej przez wielki i piękny (jak to zwykle w Japonii;) park w Narze, gdzie po raz kolejny spotkaliśmy shiki chodzące sobie beztrosko po alejkach.

U przygodnych sprzedawców można było nabyć specjalne ciasteczka dla jeleni w cenie ok. 150 jenów. Mimo, iż wyraźnie napisane było po angielsku, że są one przeznaczone dla zwierząt, to niektórzy turyści (słabo rozgarnięci albo eksperymentatorzy) konsumowali je;) Ułożenie spójnego planu zwiedzania zabytkowych obiektów Nary utrudniało ich chaotyczne i rozrzucone po sporym obszarze położenie. Dlatego nie zobaczyliśmy wszystkiego z proponowanych atrakcji.

Na tym etapie największe chyba wrażenie zrobiła na nas aleja 3000 wyciosanych z kamienia latarni, które zapala się tylko raz do roku.

Prowadzi ona m.in. do Kasuga Taisha, najświętszej w Narze świątyni shintoistycznej.

Wejście na jej teren jest bezpłatne, lecz za możliwość zobaczenia jej malutkiego, wewnętrznego obszaru, trzeba było zapłacić 500 jenów.

Udostępnione do zwiedzania są także tzw. Skarbce (Treasure House), gdzie jak sądzę, udostępnianie są dla zwiedzających „skarby” z pobliskich świątyniek i chramów. Niemniej płacić 500 jenów za możliwość obejrzenia jednej niedużej sali z ekspozycją, w której na dodatek nie można robić zdjęć, wydało nam się już lekkim naciągactwem.

Takim samym naciagactwem, ale stosowanym wszędzie na świecie w turystycznych miejscowościach, jest znaczne podnoszenie cen za posiłki i souveniry:) Ryż z sosem curry i mięchem, który zwykle nie kosztuje więcej niż 580 jenów, tam kosztował ponad 800.

Po małej przekąsce skierowaliśmy się do świątyni Todaiji, mijając po drodze klika zabytkowych, pochodzących z VIII w. budynków, w większości nie udostępnionych do zwiedzania. Muszę przyznać, iż to miejsce, mimo swoich historycznych konotacji, nie robiło na nas takiego wrażenia, jak chociażby Kanazawa.

Po prostu naoglądaliśmy się do syta świątyń i świątyniek podobnych do siebie w większości jak dwie krople wody:) Cały ten obszar naturalnie wpisany jest na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO.

Świątynia Todaiji jest największym na świecie budynkiem z drewna a w nim znajduje się największy w Japonii odlany posąg Buddy (Daibutsu). Świątynia ta została zbudowana w 752 r., a przebudowana w 1692 r. i faktycznie jej rozmiary robią wrażenie. Bilet kosztował 500 jenów a godziny zwiedzania, wyjątkowo jak na Japonię to od 8-80:30 do 17-17:30 w zależności od miesiąca.

Następnie skuszeni nazwą udaliśmy się do muzeum Jedwabnego Szlaku – bilet kosztował ok. 200 jenów ale odradzamy to miejsce jako, że nie było tam prawie nic do oglądania prócz wypchanego wielbłąda (baktriana gwoli ścisłości;), rekonstrukcji starożytnej łajby (z Morza Śródziemnego!), rekonstrukcji grobu z Petry (sic!) i paru skorup:) Przy świątyni, zupełnie jak u nas, było pełno straganów z różnego rodzaju tandetą taką jak plastykowe breloczki, figurki, kartki itd.

Jeżeli ktoś jest z natury leniwy to może skorzystać z usług ryksiarzy oferujących przejażdżki po mieście.

Chętni mogą odwiedzić jeszcze Muzeum w Narze, specjalizującej się w sztuce buddyjskiej.
Na tym zakończyliśmy zwiedzanie historycznej części, pomyszkowaliśmy trochę po mieście w nadziei na znalezienie jakiejś fajnej grafiki shodo po czym załadowaliśmy się w pociąg i pojechaliśmy do Kyoto a stamtąd do Nagoyi.

Brak komentarzy: